środa, 24 kwietnia 2013

Naalowe owcowe - igłowej galerii ciąg dalszy

Pełnia sezonu rekonstrukcyjnego zbliża się w tempie zastraszającym. Dlatego, mimo nagromadzenia zajęć, staram się znajdować czas na dłubanie na igle. Na szczęście tym razem przez dłuższą chwilę nie powinno mi zabraknąć materiału do realizacji rękodzielniczych zapędów - jakiś czas temu stałam się szczęśliwą posiadaczką kilograma wełnianej przędzy z górskiej owcy. Czarnej owcy, dodajmy.

Wełenka jest milutka w dotyku, delikatna...i bardzo cienka - musiałam chwilkę pokombinować, zanim wypracowałam dla niej odpowiedni ścieg. Jak zwykle ostatnio, bazowałam na Oslo, Mammen i pochodnych: mogę w sumie nazwać go "podwojonym Mammen" - tam, gdzie w zwykłym ściegu łapie się przy kciuku dwie nitki, ja łapię cztery. Ot i cała różnica. Być może ma toto swoją nazwę własną - jeśli tak, ja na nią nie trafiłam.

A oto i pierwsza rzecz, którą uskubałam tymże ściegiem:
Rękawisie



A to poniżej, to także górska owca, ale tym razem zwykła, szara, przędziona cienko - lecz spleciona w solidną podwójną nić. Ścieg Broden.

Skarpetki



Skarpetki bis


I taki mały bonus (wydłubany na pewne urodziny :)) Ścieg Mammen.

W środku ja :)

Widok z profilu...

...i me ponure wejrzenie w zbliżeniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz